środa, 30 stycznia 2013

Taki mały dodatek ♥ + informacja

Kochani moi sorki ale poprostu nie miałam weny na rozdział a jakoś przyszedł do mnie imagin z Lou więc mam nadzieje że wybaczycie. I też mam nadzieje że skomentujecie bo jakoś dobrze wam to idzie to hmmm....   7 kom - nexxt :D I liczę też na jakąś opinie a nie słowo next lub super. Z góry dzięki. :D ♥ A i jak ktoś chce być imformowany o rozdziałach to napiszcie w komentarzach swoje najlepiej żeby to było fb <linka do swojego fb> w ostateczności Tt <nazwe>.... :D ♥


Znowu! Znowu to samo. Siedzisz sama w domu, w waszej sypialni. Łzy same lecą po policzkach a ty nie jesteś w stanie ich powstrzymać. Naokoło ciebie leżą jakieś brukowce a wszystkie nagłówki związane są z nim. "Kolejna zdrada Louisa Tomlinsona?" "Gwiazdka się zabawia?" " To koniec związku Louisa i [t.i]?" i wiele wiele innych. Niewierzyłaś w to ale to przykre. Ale czy jednak nie powinnaś sprawdzić jego prawdomówności?
Usłyszałaś trzask drzwi, szybko zebrałaś gazety i wrzuciłaś niedbale pod łóżko. Zeszłąś na dół.
- Lou to ty? - krzyknełaś
- A kto inny? - odpowiedział lekceważąco.
Podeszłaś do niego i przytuliłaś go.
- Widziałeś prasę? - zapytałaś niepwenie
- Tak, widziałem i skomentuje jednym słowem. - wziął wdech - Kłamstwo.
- Wierze.
- To dobrze. - odpowiedział obojętnie.
- Ymm Lou, gdzie byłeś?- spytałaś się gdy znikał za zakrętem do kuchni
- U Harrego. - powiedział - Ma kłopoty z dziewczyną. A szczerze mówiąc to go rzuciła, czy on ją.. Do tego nie doszłem.
- Biedak.
~~~WIECZÓR~~~
-[T.i] możesz tu w tej chwili przyjść? - krzyknął Louis
- Ideee - krzyknełaś z łazienki - co chce..
Zamilkłaś widząc Lou stojącego przy łóżku z gazetami.
- Co to jest? - zapytał zachowując spokuj Lou.
- No to tylko gazety... - powiedziałaś zmieszana
- Tak? Tylko akurat z tymi nagłówkami! - krzyknął
- Ja... Louis to tylko gazety... - zaszkliły ci się oczy

- Nie wierzysz mi! - powiedział podchodząc do ciebie i łapiąc cie za ramiona.
- Wierze Lou ja tylko... - zaciełaś się niewiedziałaś dlaczego je czytałaś tak.. tak poprostu.
- Jakbyś mi wierzyła to byś mnie zapytała a nie czytała jakieś szłatmawce! - powiedział ściskając mnie mocniej za ramiona.
- Louis przestań to tylko gazety daj spokój! - krzyknełaś odsuwając się od niego
- Dobrze dam ci spokój. - powiedział i wyszedł z pokoju omijając cie.
Rzuciłaś się na łóżko.
- Louis idioto! To bardzo krzywdzi! - krzyknełaś do nikogo w domu było pusto.
Płakałaś przez pół nocy ale jednak zasnełąś.
Kolejny dzień minął na oglądaniu telewizji, zastanawianiu się gdzie Louis, i tym podobnych sprawach.
Pod wieczór zjawił się Lou. Myślałaś że dojdzie do kolejnej awantury.
- Cześć kochanie - powiedział co zaskoczyło cie. Podszedł do ciebie przytulił zaborczo i szepnął do ucha - mmm słodka jesteś. Pocałował cię co wydało się bardzo miłe. Wtedy poczułaś alkochol. Odepchnełaś go lekko od siebie.
- Lou - powiedziałaś łągodnie - pogadamy jutro. Jesteś pijany.
- Ale skarbie - zaczął mamrotać - Chce ciebie tu i teraz.
Zaczął się do ciebie przybliżać.
- Louis STOP! - krzyknełaś
- Co pewnie dałaś już innemu? - powiedział pogardliwie
- Że co prosze? - zapytałaś z niedowierzeniem - Co ty powiedziałeś?
- To co słyszałaś. - odpowiedział
To nie jest ten Lou którego znałaś co się stało? Ale w tej chwili już straciłaś panowanie nad sobą. Uderzyłaś otwartą dłonią w jego policzek i wybiegłaś z domu. Było późno i zimno, a ty nie wziełaś nawet kurtki, miałaś na sobie cienki sweterek. Niewiedziałaś gdzie iść ale po sekundzie to już nie miało znaczenia. Ktoś złąpał cię za ręke i obrócił w swoim kierunku. Poczułaś metalowe ostrze na szyi. Spojrzałaś w górę i zobaczyłaś jakiegoś typka z tępym wyrazem twarzy.
- Ciiiii - zwrócił sie do mnie
Natychmiast ogarneło mnie przerażenie. Łzy zaczeły płynąć z oczu.

- Dobrze jak tylko krzykniesz to... - pokazał mi nóż - możesz zmawiać modlitwę.
Zaczął dotykać miejsca których raczej nie powinien, przybliżył swoją twarz do mojej i wepchnął mi język do buzi opierałam się czym zasłóżyłam sobie na skaleczenie ramienia. Natychmiast złapałaś się za ramie, a on popchnął cię do tyłu. Upadłaś. Złapał cie za włosy i pociągnął do góry.
Krzyknełaś z bólu. Poczułaś coś ciepłego na policzku. Krew. Następne skalecznie na policzku. Puścił twoje włosy a ty znowu upadłaś. Z oddali zobaczyłaś 2 światełka. Nie żyje? Nie nie chwila... To samochód! - myślałś
- No i już po twoim szczęściu... - powiedział opryszek pochylając się nad tobą - Mamy towarzystwo a ty jesteś śwaidkiem więc... Żegnaj!
Pchnął cię w brzuch. Bolało przez chwilkę , a potem nie czułaś nic tylko jak przez mgłe widziałaś jak samochód zatrzymuje się z piskiem opon a z niego wybiega jakiś znany mi chłopak.. To .. A tak to Harry. Szarpali się ten chłystek chyba przegrał. Dalej nie widziałaś już nic.
Usłyszałaś jedynie:
- [T.i.] nie zamykaj oczu! Prosze cie !!! - krzyczał chłopak.
Za późno!
~~~~
Ockneła się w sali w której panowała biel. Stałaś przy szpitalnym łóżku. Koło niego siedział zapłakany Lou, a na łóżku leżało... Chwila NIE! Nie nie nie!!! To byłaś ty!!!! Nieee!!!!!!!
- Louis to nie ma sensu chodź prześpij się. - powiedział cicho Harry którego nawet nie zauważyłaś

- Harry ona jest tu przeze mnie! Tylko przeze mnie!!! - krzyknął zrozpaczony Bo Beer
W tej chwili do moich i ich uszu dotarł dźwięk urządznia które wskazywało ciągłą linie. Louis odrazu podbiegł i złapał cię za ręke.
- Niee nie!!! [T.i.] prosze nie! - krzyczał
W tej chwili do pomieszczenia wbiegli lekarze.
Przez chwile próbowali coś zrobić po czym lekarz powiedział:
- Czas zgonu: 15 luty godzina 13.45.
-Niee !!!! - usłyszałam wołanie Lou - Ona żyje to niemożliwe ona musi żyć!!!
- Lou!!! - krzyczałaś ale coś cię z tamtąd zabierało.
- Lou ja cie kocham! Kocham cię! - krzyczałaś
- [T.i.] wiem to! [T.i] naprawde wiem! - krzyknął Lou.
Usiadłaś gwałtownie na łóżku. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu to była sypialnia w naszym domu.
- Ja... Ja żyje? - spytałaś z niedowierzeniem

- [T.i.] głuptasie jasne że żyjesz... - powiedział zaskoczony Lou - To był tylko sen.. Głupi koszmar.
Koszmar. Zły sen. Tylko to... Przytuliłaś się mocno do Lou. On zaskoczony odwzajemnił uścisk.
- Kocham cię! Jezu Louis jak ja cię kocham! - krzyknełaś
- Kotek spokojnie. Ja ciebie też. - zaśmiał się Lou. - A teraz skarbie śpać.
Powiedział, pocałował cię. Zasnełaś. Szczęśliwa. Z nim. Z Louisem.



Monisia *.* 

 

4 komentarze:

  1. Zaje... Kocham twojego bloga!!! Czekam na następny rozdział albo imagin!!! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww *-* Suuupeer ! Świetny imagin ;D Zazdroszczę ci Twojego talentu . Z niecierpliwością czekam na nextaa ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, aż miło się czyta. Zapraszam do mnie :)http://make-some-memories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń